środa, 28 listopada 2012

Dzisiaj waga 61,2. Jutro muszę oddać swoje pracę i pewnie znowu usłyszę 25 różnych opinii. Studia artystyczne mają jedną wielką wadę, nie mam czegoś takiego jak sprawiedliwy system oceniania prac, no ale co zrobić, nic. Po zajęciach umówiłam się z moim kolega i jestem strasznie ciekawa tego spotkania, bo bardzo długo się nie widzieliśmy, a znam go od pierwszej klasy gimnazjum. Kurcze, w piątek koleżanki wyciągają mnie do klubu. Z jednej strony fajnie by było pójść potańczyć trochę, zabawić się (spalić kalorie), ale z drugiej strony boję się ,że jak razem gdzieś pójdziemy, to jakoś skończy się na jedzeniu, a ja się nie oprę.. Ciężki orzech do zgryzienia, ale pewnie decyzję podejmę w ostatniej chwili, jak to zazwyczaj ze mną bywa. Czy są jakieś motylki z Warszawy, odezwijcie się proszę.
Dzisiaj na śniadanko tradycyjnie jogurt naturalny i muesli a na obiad grillowany bakłażan i papryka, a do tego 2 plasterki sera. Razem około 650 kcal.
Trzymajcie się, jutro odwiedzę wszystkie! :*

3 komentarze:

  1. oj tam ja sobie imprez nigdy nie odmawiam. tym bardziej, że specjalnie wtedy mniej jem żeby brzuch był płaski, nie wymiotować i szybciej się upić (czyli wypić mniej kcal) :) baw się teraz póki jesteś młoda! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. zazdroszczę wagi <3 piękny bilans, co do imprezy też uważam że nie warto tak sobie wszystkiego odmawiać, spróbuj po prostu iść i zjeść mało :) wiem że to trudne, ale pomyśl jaka będziesz z siebie dumna jeśli Ci się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez zazdroszcze wagi !!! he he... Na takich wyjsciach jest najgorzej wytrzymac, ale uwierz ze jesli sie oprzesz, na drugi dzien bedziesz czula sie pieknie... Bedziesz czula ze masz kontrole nad soba, i nastepnym razem bedzie latwiej :)))

    OdpowiedzUsuń