sobota, 22 grudnia 2012

heeej kochane, wygląda na to, że sama sobie zrobiłam najlepszy prezent na święta i osiągnęłam pierwszy cel. Taaak, dziś rano moja waga szczęśliwie pokazała całe 59,9 kg. Jeeeej tak strasznie się cieszę widząc tę 5 z przodu, ale boję się, bo już w poniedziałek święta, całe dnie spędzam w domu na przygotowaniach i nie chciałaby zawalić. Postaram się być silna. Dzisiaj upiekłam kolejne dwie rzeczy: makowca i piernika, nie zawaliłam, nie obżerałam się dzisiaj, ale nie mogę uznać też tego dnia za zupełnie udany ponieważ przekroczyłam 1000 kcal (zjadłam jakieś 1300). Na koniec obejrzałam ,,the holiday" i przyznam się szczerze, że uwielbiam ten film, nie wiem ile razy go już widziałam, ale mimo tego zawsze poprawie mi humor. Trzymajcie się chudo, już do Was lecę! :*

piątek, 21 grudnia 2012

Krótkie dzisiejsze podsumowanie"
znowu dobry humor, nie zawaliłam, spotkałam się z przyjaciółką, i poszłam na fitness, żeby tak było codziennie.
Zjadłam 850 kcal
Już do Was lecę, a jutro pewnie napiszę więcej :*

Hej kochane, dzisiaj mam bardzo dobry humor z dwóch powodów. Po pierwsze waga ruszyła, jest już 60,3, a po drugie mimo tego, że byłam cały dzień w domu i piekłam rzeczy na święta to nie zawaliłam. Ubrałam dzisiaj choinkę i nieskromnie powiem ,że jest śliczna, kocham atmosferę świąt, mimo tego, że w tym roku święta będę smutne. Jutro wybieram się do kina na atlas chmur, ciekawa jestem bardzo tego filmu. Trzymajcie się kochane!
Śniadanie : musli i jogurt naturalny
Obiad : kanapki z pasztetem i ogórkiem kiszonym, na deser malutki muffin
Suma: 850 kcal

środa, 19 grudnia 2012

Dzisiaj koniec końców wróciłam wcześniej do domu, bo moje jazdy zostały odwołane.:( Jutro znowu cały dzień  będę w domu, a co najgorsze będę piec, co generalnie lubię, ale strasznie się boje, że nie dam rady i zacznę przy tym podjadać. No ale wszystko okaże się jutro. Taaak, moja waga cały czas stoi, co nie jest zbyt motywujące..
Dzisiaj zjadłam:
Śniadanie: jogurt naturalny z musli
Obiad: Twarożek wiejski i pomidor z parmezanem i oliwą z oliwek
Wypiłam niestety kawę i bubble tea
Razem: 800 kcal (pewnie trochę mniej, ale wolę zaokrąglić w górę)
Trzymajcie się chudo!

wtorek, 18 grudnia 2012

Dzisiaj cały dzień siedziałam w domu i zjadłam trochę więcej niż bym chciała, ale nie ma tragedii. Oczywiście nie zrobiłam zbyt dużo, no ale taka już jestem. Skończyłam przygotowywać prezenty świąteczne, dla każdego mam więc rysunek, muszę je jeszcze tylko zapakować, ale to już nie dzisiaj. Potem robiłam trochę porządków i pranie ręczne... Ogólnie nic ciekawego, jedyne co to w przerwie oglądałam supernatural, ale jestem dopiero w 5 sezonie.
Na śniadanie zjadłam musli z jogurtem naturalnym i batonik :( 550 kcal
Na obiad gnocchi ze szpinakiem, parmezanem i czosnkiem 490 kcal
Razem 1040 kcal
Tutaj thinspiracja na każdy dzień grudnia, polecam, szczególnie dzień 12, jest najlepszy <3
http://www.thelovemagazine.co.uk/main.php#!/daily
Trzymajcie się kochane, lecę do Was!:*

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie , jutro cały dzień siedzę w domu, więc na pewno będę do Was pisać.  Ze mną niestety nie jest najlepiej bo trochę straciłam wiarę. Cały tydzień jadłam góra 800 kcal, ćwiczyłam i itd. i nic nie schudłam, a wręczę przytyłam. Zastanawiam się czy zrobiły mi się mięśnie, czego nie chcę, czy po prostu mój organizm robi mi na złość. Nie wiem już specjalnie co mam robić skoro dieta połączona z ćwiczeniami przestała działać. No ale od jutra będę skrupulatnie wypisywać wszystko co zjadłam. Trzymajcie się kochane, mam nadzieję, że Wami idzie lepiej niż mnie.
Co do siłowni, to na początku 25 minut na bieżni robię 4 kilometry, potem robię ćwiczenia na specjalnych maszynach na wewnętrzną i zewnętrzną stronę ud (50 powtórzeń każda), potem 20 minut ,,wchodzenia po schodach" w dosyć szybkim tempie, potem 2-3 rodzaje ćwiczeń na brzuch, też 50 powtórzeń każde i na zakończenie ostatnie 25 minut na bieżni, czyli kolejne 4 km.

czwartek, 13 grudnia 2012

heej kochane, nie pisałam ostatnio, bo z niczym się nie wyrabiam, czyli na studiach, nie mam jeszcze przygotowanych prezentów na święta itd. Ale nie martwcie się ostatnio nie zawalałam, i nawet wygospodarowałam czas żeby iść na siłownię. Nie mogę się już doczekać weekendu i chwili odpoczynku bez stresu. A wczoraj miałam pierwsze jazdy i było naprawdę fajnie, chyba polubiłam jazdę samochodem. Wczoraj na siłowni spaliłam 799kcal a bilans jedzeniowy wyniósł 700 kcal. :)
Dzisiaj na śniadanie zjadłam ciastko, które moja mama kupiła dla ,,uczczenia" moich pierwszych jazd, ale, że wróciłam do domu o 22, to uparłam się, że już nic tego dnia nie zjem i ciastko mogę zjeść ewentualnie na śniadanie. :) A na obiad miałam tosta z serem i z szynką. Łącznie 800kcal.
Trzymajcie się kochane!

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Dawno nie pisałam, bo niestety, ale wszystko zawaliłam i wstydziłam się przyznać Wam, no ale kiedyś trzeba to zrobić. Już szósty dzień siedzę chora w domu i wcale nie jest lepiej, a przyjechała do mnie moja Babcia, która bawi się w dokarmianie mnie, między innymi dlatego zawaliłam. No ale cóż, muszę się w końcu pozbierać i iść dalej. Ważę teraz 61,8, więc startuję teraz z tej wagi. Jak tylko wyzdrowieję to lecę na siłownię. Trzymajcie się! :*

wtorek, 4 grudnia 2012

Dzisiaj tylko tak krótko, rozchorowałam się i siedzę w domu i się lenię. A miałam takie fajne plany na koniec tygodnia, ale może jeszcze wyzdrowieję. Miałam sobie nic nie kupować dopóki nie zejdę poniżej 60kg, ale nie mogłam się oprzeć i kupiłam buty i torebkę. Są śliczne i nie mogę się już doczekać, żeby je gdzieś założyć. Mama mnie pewnie zabiję, bo buty są na obcasie, a ja z moim 178 nie potrzebuję być wyższa, ale nic nie poradzę na to, że kocham obcasy.. Jutro może wstawię zdjęcia moich nowości i jutro odwiedzę Was kochane, a teraz już lecę spać. Trzymajcie się! :*
Bilans:
na śniadanie: 3 kromki chleba z masłem
na obiad: smażona brukselka z żurawiną, orzechami włoskimi, serem pleśniowym i chilli
W sumie: 500 kcal

niedziela, 2 grudnia 2012

Heej kochane, tak jak myślałam dzisiaj moja waga nie była tak łaskawa i nie pokazała tych 60 kg, ale 60,7 kg. Pozytywne jest to, że i chudnę, może nie tak szybko jak bym chciała, ale idę w dobrym kierunku i już tylko 0,7 kg dzieli mnie od osiągnięcia pierwszego celu. Wiem, że jestem słaba w pisaniu, jakoś nigdy mi z tym nie szło, więc notki nie są długie, ale staram się przekazać najważniejsze rzeczy. Jeej jutro mam matmę, ćwiczenia i jestem trochę przerażona, bo mamy być brani do tablicy, a ja nic nie umiem. No dobra, nie będę już przynudzać, lecę do Was! :*

sobota, 1 grudnia 2012

Cześć motylki, dzięki Wam  przemogłam się w końcu i wyszłam gdzieś, czyli na imprezę. Muszę powiedzieć, że naprawdę dobrze się bawiłam, a co najważniejsze nic na niej nie zjadłam. Było ciężko ponieważ to była impreza urodzinowa, więc wiadomo, sałatki, kurczaki, ciastka, torty, jednym słowem wszystko. Jestem dumna z tego ,że nic nie zjadłam, ale z drugiej strony sporo paliłam. Zważyłam się rano i waga łaskawie pokazała 60kg (!), ale wiem, że nic z tego i, że jutro będzie więcej, bo to tylko dlatego, że straciłam wodę z organizmu. No nic, ale jest to kolejna motywacja, jutro do Was wpadnę, trzymajcie się chudo! :*


środa, 28 listopada 2012

Dzisiaj waga 61,2. Jutro muszę oddać swoje pracę i pewnie znowu usłyszę 25 różnych opinii. Studia artystyczne mają jedną wielką wadę, nie mam czegoś takiego jak sprawiedliwy system oceniania prac, no ale co zrobić, nic. Po zajęciach umówiłam się z moim kolega i jestem strasznie ciekawa tego spotkania, bo bardzo długo się nie widzieliśmy, a znam go od pierwszej klasy gimnazjum. Kurcze, w piątek koleżanki wyciągają mnie do klubu. Z jednej strony fajnie by było pójść potańczyć trochę, zabawić się (spalić kalorie), ale z drugiej strony boję się ,że jak razem gdzieś pójdziemy, to jakoś skończy się na jedzeniu, a ja się nie oprę.. Ciężki orzech do zgryzienia, ale pewnie decyzję podejmę w ostatniej chwili, jak to zazwyczaj ze mną bywa. Czy są jakieś motylki z Warszawy, odezwijcie się proszę.
Dzisiaj na śniadanko tradycyjnie jogurt naturalny i muesli a na obiad grillowany bakłażan i papryka, a do tego 2 plasterki sera. Razem około 650 kcal.
Trzymajcie się, jutro odwiedzę wszystkie! :*

wtorek, 27 listopada 2012

hej kochane, sama nie wiem czemu ale ma zadziwiająco dobry humor mimo tego, że nic mi się w życiu nie układa. Byłam ostatnio u mojego taty i niestety nie było zbyt miło ponieważ znowu musiałam z nim rozmawiać o pieniądzach. Martwię się też strasznie o moją mamę i babcię, ponieważ nie mogą sobie poradzić ze śmiercią mojego Dziadka, zresztą ja też nie... Ale paradoksalni, mimo tego wszystkiego dziś czuję się dobrze, są problemy, ale mam wrażenie, że znajdę siłę żeby je rozwiązywać, a przynajmniej spróbuję. Jej jutro będę chyba do 19 30 na uczelni, bo zapisałam się na koło naukowe, w końcu mam być idealna wszędzie. Dzisiaj zjadłam 680kcal, na śniadanie serek danio, na lunch 2 ciasteczka imbirowe (sama piekłam), a na obiad  4 pierogi z jabłkiem, też sama robiłam. Trzymajcie się ! :*

sobota, 24 listopada 2012

Hej motylki, u mnie w końcu się coś ruszyło, waga pokazuje 61,4 kg. Dzisiaj nie mam niestety czasu napisac długi post, ale dziękuję za wszystkie rady, jutro do Was wpadnę i też napiszę coś dłuższego, a tymczasem trzymajcie się chudo.

czwartek, 22 listopada 2012

Jej, nie wiem co się dzieję. Trzymam ładnie dietę, około 500-600 kcal dziennie, a moja waga twierdzi, że przytyłam i ważę teraz równo 62kg, nie podoba mi się to :(. Dzisiaj oddawałam pracę i oczywiście jak to na takich kierunkach jednym się podobały innym nie, uroczy system oceniania, którego nie ma.. Macie jakieś rady czym mogłabym wspomóc moją dietę? Oczywiście robię ćwiczenia, ale chodzi mi o jakieś metody typu picie konkretnych herbatek, jakieś tabletki, może kosmetyki, ogólnie wszystko poza dietą i ćwiczeniami? Trzymajcie się chudo!

wtorek, 20 listopada 2012

Bardzo. bardzo Wam dziękuję za to, że cały czas jesteście ze mną, to mi naprawdę pomaga i motywuje mnie. Dzisiaj siedziałam cały dzień w domu, moja waga pokazała 61,9 kg, robiłam projekty, w czwartek muszę oddać aż 9 i nie wiem jak ja to zrobię.:( Jutro niestety idę na pogrzeb, mam już tego dosyć trochę.. Dzisiaj było 600 kcal, musli z jogurtem naturalnym i kanapka z jajkiem. Trzymajcie się!

sobota, 17 listopada 2012

No dobra, najwyższy czas się ogarnąć. Przez ostatnie dwa tygodnie zawaliłam wszystko wszędzie, tzn.studia, dietę, przyjaciół itd. wszystko przez to ,że straciłam bardzo ważną dla mnie osobę z rodziny i nie mogę się przez to pozbierać. Ale moja waga pokazuje już 62,8 kg, więc nie mogę odpuści, muszę się ogarnąć i wrócić do diety, więc jutro będę idealna. Jeszcze teraz mam straszne zaległości na studiach z pracami, ale mam nadzieję, że i to jakoś nadrobię. Przepraszam wszystkie kochane motylki, które ostatnio zostawiały komentarzem, ale byłam w stanie takim, że nie mogłam nawet patrzeć na internet. Jutro Was wszystkie odwiedzę, trzymajcie się mocno kochane!

środa, 7 listopada 2012

Wyczołgałam się dzisiaj z domu dopiero o 13, ale po prostu inaczej nie mogłam. Poszłam kupić sobie płaszcz i oczywiście skończyło się tak, że wydałam prawie wszystkie pieniądze i na następne dwa tygodnie zostało mi 30 zł.. Jestem mono zmęczona, bo mam kurs na prawo jazdy, z które wracam o 21 40 do domu, nie mam na nic czasu.. Dieta dzisiaj  dobrze, zjadłam tylko owsiankę i ciasteczka maślane w sumie 700 kcal.
Trzymajcie się motylki! :*

wtorek, 6 listopada 2012

heej motylki, znowu miałam przerwę w pisaniu, ale nie dałam rady, mam teraz bardzo trudną sytuację rodzinną i głupio było mi w tym czasie siedzieć przy komputerze.. Dzisiaj przeniosłam się do cioci na dwa tygodnie, więc będę pisać codziennie. Zaczynam kurs na prawo jazdy i trochę się boję, nie wyobrażam sobie siebie za kierownicą tym bardziej ,że u mnie w rodzinie wszyscy bardzo dobrze jeżdżą, a ja pewnie będę beznadziejna..
Jeszcze dzisiaj nie dałam niestety rady policzyć dokładnie kalorii, ale wydaje mi się ,że zjadłam mniej więcej 700. Jutro już będzie wszystko dokładnie policzone.
Trzymajcie się!

piątek, 2 listopada 2012

hej motylki, przez następne dwa dni nie wiem czy będę pisac, ponieważ jestem u Dziadków, a tam to nie jest takie proste... Wczoraj się ważyła i wyszło 61,1 więc idzie w dobrą stronę. Boję się jednak trochę, że przytyłam, bo właśnie dostałam okres, a u mnie to zazwyczaj tak działa. No ale zobaczymy, trzymajcie się, lecę do Was! :*


środa, 31 października 2012

Dzisiaj można powiedzieć, że zaliczyłam kolejny udany dzień. Nie poszłam tylko na jeden wykład, ale to zdarza się każdemu studentowi.:) Jest halloween, a ja siedzę w domu i zastanawiam się czemu. Miałam iść ze znajomymi na imprezę, ale jakoś nie miałam ochoty. Może w piątek się ogarnę i ruszę w końcu z domu... Tak poza tym z jednej strony się cieszę, że jest długi weekend, ale jak myślę ile mam teraz do zrobienia, to już w ogóle mi się wszystkiego odechciewa, no ale cóż, będę się starać. Dzisiaj bilans bardzo dobry, rano zjadłam tylko tosta, a po południu ciastko francuskie.  Czyli 442kcal.  Trzymajcie się motyli! :*
Piosenka na dziś Nouvelle Vague-Master And Servant

wtorek, 30 października 2012

Hmmm, dzisiaj cały dzień się leniłam bo mam wolne. Zazwyczaj jak nie mam co robić to jem, taki idiotyczny nawyk, ale na szczęście dzisiaj było inaczej, i mój bilans wyniósł 400 kcal., więc jest dobrze ;). Lecę do Was motylki! :*

niedziela, 28 października 2012

Brrr.. Lubię śnieg, ale ta chlapa za oknem to raczej nie moje klimaty. Znowu chyba będę chora , bo wczoraj jak tak strasznie padał śnieg, to stałam 45 minut czekając na autobus. Przyjechali do mnie znajomi, robiliśmy sushi i wszystko byłoby super, gdyby nie to, że wysiadł prąd i godzinie 19 i włączyli go dopiero następnego dnia o 17 30, ja zawsze mam szczęście... Nie wiem jak przeliczyć sushi na kalorie i boję się ,że zjadłam za dużo, ale to pokaże pewnie waga. Wczoraj pokazała 61,5. Jutro jadę do mich Dziadków prawie na cały tydzień, więc martwi mnie to jak będzie wyglądać moja dieta. Macie jakieś sprawdzone sposoby na chowanie/odmawianie jedzenia nie budzące podejrzeń? Trzymajcie się ! :*

piątek, 26 października 2012

Hej motylki. Jest dobrze, naprawdę. Nie mam już takiego kryzysu, czuję się lepiej, i staram się nie odpuszczać diety. Jutro wybieram się ze znajomymi na skyfall, już się nie mogę doczekać, no i jeszcze Adele nagrała piosenkę do tego, więc musi być świetnie. Po kinie w planie jest robienie sushi. Przyjaciele przychodzą do mnie i będziemy lepić. Na szczęście Sushi nie jest bardzo kaloryczne i planuję zjeść tylko cztery kawałki, myślę ,że mi się uda, bo zawsze jak sama coś robię do jedzenia to łatwiej mi tego nie jeść. Zawsze problemem było jak ktoś mi gotował, bo ,,nie wypadało" odmówić. Dzisiaj na śniadanie zjadłam jogurt naturalny z musli z czereśniami i truskawkami, które kupiłam w Marks&Spencer i z łyżeczką marmolady z kwiatu bzu i jeszcze dodałam miętę. A na obiad zjadłam tosta z serem i z szynką, tak wiem, sporo kalorii, ale za to mało zjadłam, więc bilans dzisiaj to 670kcal. Trzymajcie się chudo, lecę do Was! :*
A tak wyglądało moje śniadanko



czwartek, 25 października 2012

Hej motylki,dzisiaj będzie krótko, moja waga pokazała 61,8 k, ale za to przed chwilą miałam kryzys, zjadałam pełno kalorii, ciastek i zapiłam butelką wina. Najlepsza na wszelkie problemy.

wtorek, 23 października 2012

Heeej, tak, pewnie się dziwicie, że jednak tu jestem. Długo nie pisałam, ale niestety sporo się działa w moim życiu, w dodatku były to tylko negatywne rzeczy.. Jeśli chodzi o dietę, to jest różnie. Nie zawsze idzie mi tak jak bym tego chciała, ale przynajmniej idzie w dobrą stronę, chudnę wolno, ale przynajmniej tracę na wadze, a nie ją przybieram.. Dziś rano moja waga pokazała 62,1 kg. Cały czas jeszcze 2,1 kg do osiągnięcia mojego pierwszego celu, ale wierzę, że mi się uda.Z jedzeniem jest taki problem, że je uwielbiam. Nie chodzi  o zwykłe jedzenie, tylko o dobrą kuchnię. Zawsze starałam się chodzić do dobrych restauracji, nigdy nie jadłam niedobrego lub niezdrowego żarcia, wolałam być głodna niż zjeść coś czego nie lubię. Do tego moja mama świetnie gotuje i lubi to robić, więc zawsze jest coś w domu. Wiem, że to niezdrowe, ale wolę zjeść jeden mały dobry, kaloryczny posiłek niż, jeść cały dzień,  rzeczy ligh. Staram się jakoś zachować równowagę między dobrym jedzeniem i niekalorycznym. Pomyślałam, że może będę wstawiać zdjęcia niektórych moich pomysłów, może komuś się przyda. Dzisiaj wynik całkiem przyzwoity-650 kcal.
Trzymajcie się!
P.S Jak osiągnę 1 cel to wstawię zdjęcia swojego brzucha i nóg. Żeby potem porównać z tymi, które zrobię jak osiągnę kolejne cele.

czwartek, 18 października 2012

hope

Hej, czuję się już dzisiaj trochę lepiej mimo tego, że niestety moja sytuacja się nie zmieniła. Nadal mnie olewa, ale próbuję nie zwracać na to uwagi i staram się spotykać jak najczęściej z przyjaciółmi. Wkurza mnie strasznie fakt ,że w moim aktualnym miejscy zamieszkania nie ma wagi i nie mogę jej kontrolować. Zważyć się będę mogła dopiero w sobotę i szczerze mówiąc boję się trochę, że znowu zamiast schudnąć to przytyłam, ale wszystko się okaże.. Mój bilans dzisiaj to 820 kcal, więc bez rewelacji...
Lecę do Was, trzymajcie się!

wtorek, 16 października 2012

heeej

tak... dzisiaj niestety nie jest lepiej. Pewnie każda z Was miała kiedyś taką sytuację kiedy osoba na ,której Ci zależy olewa Cię i wiesz, że nigdy nie będziesz ważna dla tej osoby. Nie jest to miłe uczucie, ale jakoś trzeba to przetrwać, a przynajmniej tak sobie powtarzam. Pewnie jeśli byłabym chuda, to nie miałabym takich problemów, no ale cóż, nie jestem chuda.. Waga dzisiaj pokazała mi 62,8 czyli wychodzi, że przytyłam 0,3, fuck, jestem beznadziejna... Dzisiejszy bilans to 850, nie mogę zejść poniżej 700, nie wiem czemu, ale będę się starać... Sorry, że zarzucam Was problemami ,ale kiedyś jeden motylek mi pomógł, i powiedział, że mówienie tylko o jedzeniu nie pomaga w diecie tak więc teraz Was zanudzam.. Ok, lecę w końcu do Was, bo już dawno nie byłam, przepraszam... Trzymajcie się!:*

poniedziałek, 15 października 2012

Zmęczona, niewyspana, zdołowana. Przez ostatnie 5 dni mniej więcej to się działo w moim życiu. Przepraszam, ale nie miałam nawet siły pisać tutaj. Ogarnęłam się dzisiaj już trochę i jutro też normalnie napiszę. W końcu udało mi się zaliczyć pracę na studiach. Mój dzisiejszy bilans to 900 kcal, sporo, wiem...

środa, 10 października 2012

Chora

Niestety się przeziębiłam... Kiedyś lubiłam być chora, bo mogłam siedzieć w domu, ale teraz muszę chodzić na uczelnię i jeszcze komplikuję mi to dietę.. Bardzo chce, żeby to się już skończyło, szczególnie ,że w piątek jestem umówiona z nim. Moja waga pokazała dziś 62,6 więc jest już o 2,4 kg mniej mnie, ale pewnie na razie straciłam tylko wodę z organizmu. Dzisiaj bilans: 800 kcal, może zacznę wstawiać zdjęcia moich posiłków.. A co tam u Was motylki?

poniedziałek, 8 października 2012

Udany dzień

Dzisiaj mam dobry humor, zdarzyły się same dobre rzeczy. Moja mam wróciła z zagranicy, co oznacza, że mogę wrócić do swojego domu. Jak tylko wróciłam, to pierwsze co zrobiłam, to weszłam na wagę. Mój pierwszy mały sukces, schudłam 1,9 kg. Wiem ,że to niewiele, ale daje mi motywację do dalszej pracy nad sobą. Aktualnie moje BMI wynosi 19,9, więc dużo pracy przede mną. Aaa jedyną nieprzyjemną rzeczą dzisiaj było to ,że moja pierwsza praca na studiach nie została zaliczona.:( Jutro spotykam się z ,,kolegą". Tkwię w takim układzie, że ja go lubię, a on na to nie zwraca uwagi, no ale cóż, zobaczymy jak schudnę...
Buziaki, lecę do Was!
Bilans:550 kcal

niedziela, 7 października 2012

weekend

Nie było mnie przez weekend ponieważ musiałam odwiedzić dziadków i nie miałam internetu. Bałam się trochę, że Babci uda się we mnie wcisnąć niepotrzebne kalorie, jednak to ja wygrałam tym razem i nie przekroczyłam limitu 700 kalorii na dzień. Jutro znowu na studia... Dopiero się zaczęły a już mam trochę dosyć. Są ciekawe, to prawda, ale jednocześnie dużo bardziej wymagające. Na jutro zaplanowałam ok. 600 kalorii i mam nadzieję, że wypełnię plan. Robię też codziennie a6w, ale słyszałam, że efekty są widoczne dopiero po trzech tygodniach ćwiczeń, próbowałyście może? Trzymajcie się motylki, lecę do Was!;*

czwartek, 4 października 2012

T+P

Sorry, że tutaj, ale gdzieś muszę to z siebie wyrzucić. Dzisiaj miałam kolejny nieprzyjemny dzień, co sprawiło, że złamałam wszystkie zasady mojego żywienia.:( Po tym zajęciach byłam umówiona z Tatą na kawę żeby dosyć poważnie porozmawiać. Oczywiście gdy się już spotkaliśmy mój Tata stwierdził, że chce iść na pizze, a ja głupia, żeby go nie denerwować zgodziłam się. Nie chciałam jeść więc, od razu zaczął robić mi wyrzuty i koniec końców zjadłam pizze, najgorszą rzecz jaką tylko można. Wszystko przez to, że nie potrafię sprzeciwić się w niczym mojemu ojcu. Jak miałam 9 lat moi rodzice rozwiedli się i od tej pory mam napięte stosunki z tatą, szczególnie jak muszę rozmawiać z nim o sprawach pieniężnych, nienawidzę tego... Zawsze traktuje mnie jak partnera biznesowego z, którym negocjuje a nie jak rodzoną córkę, ogólnie rzecz biorą zero ciepła. Przez to wszystko znowu mu uległam, zrobiłam jak chciał. Naprawdę potrzebuję waszego wsparcia, boję się ,że już nie jestem taka silna jak kiedyś. Trzymajcie się, lecę do Was!:*
W sumie dzień zawaliłam, zjadłam 1800kcal;(

środa, 3 października 2012

deszczowy dzień

Podobno życie studenckie powinno być cudowne, beztroskie itd., pytam się więc jak to się stało, że jestem na pierwszym roku i mam jeszcze większego doła niż zawsze. Nic mi się nie chcę, a mówię tu o imprezach i wyjściach ze znajomymi. Dziś na przykład mam imprezę integracyjną, ale nie mam siły na nią iść, wolę siedzieć w domu. Zaczęłam od pierwszego roku dwa kierunki za namową mojej mamy i nie mam zielonego pojęcia jak mam je pogodzić. Do tego boję się, że stracę starych przyjaciół, bo im bardziej zaprzyjaźniam się z aną, tym bardziej tracę kontakt ze znajomymi, bo z nimi nie mogę rozmawiać o "tych" sprawach. Pierwsze zajęcia z angielskiego i już mi się dostało... Cała grupa siedziała na sali, mieliśmy wstęp jakąś organizację roku itp., a potem mieliśmy się przedstawić i odpowiedzieć na parę pytań. Nie wiem czemu, ale kobieta spytała się mnie czy mam chłopaka, nastąpiła chwila ciszy, a potem odpowiedziałam ,że nie, nie chciałam kłamać, nie wiem dokładnie dlaczego, ale poczułam się strasznie upokorzona tym pytaniem. W tym momencie w mojej głowie pojawił się obraz tego jak wyglądam i od razu wiedziałam czemu nie mam chłopaka, kto by chciał kogoś takiego..
Dzisiejszy bilans:
śniadanie: kanapki z szynką i pomidorem :349 kcal
kolacja: kanapka z jajkiem+kabanos       :615 kcal
Suma:964 kcal
Bilans niestety dzisiaj gorszy:(

wtorek, 2 października 2012

powracam

W końcu wróciłam do domu, do internetu. Wakacje powinny być najlepszym czasem w ciągu roku, dla mnie niestety nie były. Z początku wszystko dobrze mi szło, ale jak wyjechałam na cały wrzesień na wieś, gdzie nie miała ani internetu ani wagi! to wszystko się posypało. Urosłam w szerz jeszcze więcej tak ,że już nie mogę na siebie patrzeć (65kg). Najgorsze jest to, że w tym roku zaczęłam studia i poszłam taka gruba. Muszę to zmienić, bo inaczej nie wytrzymam sama ze sobą.
Dzisiejsze jedzenie:
rano: tost z masłem:       201kcal
lunch: kawa:                  250kcal
kolacja: chleb z jajkiem:  85kcal
Suma:536

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

hmmmm, mam mały kryzys ale się nie złamałam.  Znowu spotkało mnie rozczarowanie ze strony mojego ojca a już mu prawie zaufałam. Dzisiejszy bilans:
-śniadanie: jajecznica 150 kcal
-obiad: naleśnik z serkiem 240 kcal
-kolacja: serek wiejski 100 kcal
Dzisiaj oczywiście a6w w planach, a jazda konna już za mną. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej....

sobota, 4 sierpnia 2012

Początki są dobre, jak zawsze. Na początku 700 kcal i duży wysiłek fizyczny. Jestem wściekła, bo tam gdzie jestem nie ma wagi i nie mogę się kontrolować. Ciężko mi jedynie podczas wysiłku w pełnym słońcu, ale jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem. W środę wracam do domu, ale będę sama więc nikt nie będzie mógł patrzeć ile jem. Boję się tylko co będzie jak wyjadę na wakacje z mamą.. Kiedyś nie przejmowała się moimi ,,dietami", ale jak zaczęły się problemy to zwróciła uwagę i zaczęła się kontrola, no ale zobaczymy coś będę musiała wymyślić.
Trzymajcie się motylki i napiszcie co u Was!


wtorek, 31 lipca 2012

Hej, jestem Lenka, i to będzie mój pierwszy dzień. Nie ukrywam, że nie jest to już mój pierwszy raz, jednak przez ostatni rok zaniedbałam to co wcześniej udało mi się osiągnąć. Może była to kwestia klasy maturalnej, teraz idę na studia. W każdym razie jeszcze nigdy od 5 lat nie byłam tak zmotywowana. Pierwszym celem jaki chcę osiągnąć jest 60 kg. Drugi 56, trzecie 52 i czwarty 50. Mam nadzieję, że znajdą się osoby, które będę wzmagały moją motywację i dzieliły się radami i doświadczeniem. Jutro wyjeżdżam na 5 dni, żeby jeździć konno, więc łączę sport z ostrą dietą, to będzie początek mojej drogi do doskonałości.