środa, 3 października 2012

deszczowy dzień

Podobno życie studenckie powinno być cudowne, beztroskie itd., pytam się więc jak to się stało, że jestem na pierwszym roku i mam jeszcze większego doła niż zawsze. Nic mi się nie chcę, a mówię tu o imprezach i wyjściach ze znajomymi. Dziś na przykład mam imprezę integracyjną, ale nie mam siły na nią iść, wolę siedzieć w domu. Zaczęłam od pierwszego roku dwa kierunki za namową mojej mamy i nie mam zielonego pojęcia jak mam je pogodzić. Do tego boję się, że stracę starych przyjaciół, bo im bardziej zaprzyjaźniam się z aną, tym bardziej tracę kontakt ze znajomymi, bo z nimi nie mogę rozmawiać o "tych" sprawach. Pierwsze zajęcia z angielskiego i już mi się dostało... Cała grupa siedziała na sali, mieliśmy wstęp jakąś organizację roku itp., a potem mieliśmy się przedstawić i odpowiedzieć na parę pytań. Nie wiem czemu, ale kobieta spytała się mnie czy mam chłopaka, nastąpiła chwila ciszy, a potem odpowiedziałam ,że nie, nie chciałam kłamać, nie wiem dokładnie dlaczego, ale poczułam się strasznie upokorzona tym pytaniem. W tym momencie w mojej głowie pojawił się obraz tego jak wyglądam i od razu wiedziałam czemu nie mam chłopaka, kto by chciał kogoś takiego..
Dzisiejszy bilans:
śniadanie: kanapki z szynką i pomidorem :349 kcal
kolacja: kanapka z jajkiem+kabanos       :615 kcal
Suma:964 kcal
Bilans niestety dzisiaj gorszy:(

2 komentarze:

  1. bilans jeśli chodzi o kalorie jest dobry, ale lepiej by było gdybyś go sobie rozłożyła na więcej posiłków :)
    co do studiów, na początku zawsze jest ciężko, ale z przyjaciółmi nie trać kontaktu... ana to nie jest dobre wyjście, sama widzisz czego możesz siebie pozbawić. trzymam kciuki za zdrową dietę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. z taką potrzebą można walczyć... myślę że gdybyś chciała to dałabyś radę schudnąć zdrowo :)

    OdpowiedzUsuń